8 Latem następnego roku Saksoni gromadzili się na wybrz

8 Latem następnego roku Saksoni gromadzili się na wybrzeżach a Artur i jego rycerze spędzili cały ten rok na zbieraniu wojsk do bitwy, o której wiedzieli, że musi nadejść. Artur poprowadził własnych ludzi do walki i odparł Saksonów, lecz nie była to decydująca bitwa i ostateczne wygrana, na które miał nadzieję. Nieprzyjaciel ucierpiał znacznie i jest potrzebował ponad roku, by znów się pozbierać, jednak Artur nie miał dość ludzi i koni, by pokonać wroga zdecydowanie i raz na zawsze, tak jak planował. W wielkiej bitwie otrzymał ranę, która nie wydawała się poważna, ale zaogniła się i zakaziła i musiał spędzić prawie całą jesień przykuty do łoża. Na Caerleon padały już pierwsze śniegi, kiedy mógł znów wyjść na zamkowy dziedziniec, wspierając się na lasce. Blizny miał nosić do końca życia. – powinno już wiosna, zanim zdołam znów dosiąść konia – powiedział zmartwiony do Gwenifer, która stała w pobliżu muru owinięta ciasno błękitnym płaszczem. – W istocie, tak być może – powiedział Lancelot – i jeszcze dłużej, mój drogi panie, jeśli zaziębisz ranę, zanim się w pełni wygoi. Błagam cię, wracaj już do środka, patrz, na płaszczu Gwenifer okazują się płatki śniegu. – oraz na twojej brodzie, Lance, a może to pierwsza siwizna? – zażartował Artur. Lancelot się roześmiał. – myślę, że jedno i drugie, w tym masz nade mną przewagę, mój królu, twoja broda okazuje się tak jasna, że nie jest na niej znać siwizny, kiedy nadejdzie. Proszę, oprzyj się na moim ramieniu. Artur chciał go odprawić, ale odezwała się Gwenifer: – Nie, weź jego ramię, Arturze, zepsułbyś całe nasze kuracje, gdybyś upadł, a te kamienie okazują się śliskie, bo śnieg na nich topnieje, kiedy tylko osiada. Artur westchnął i oparł się na ramieniu przyjaciela. – teraz mam przedsmak tego, jak to musi być, kiedy okazuje się się starym – zaśmiał się, gdy Gwenifer podeszła i ujęła go pod drugie ramię. – Czy będziecie mnie samo kochać i wspierać, kiedy faktycznie włosy i broda mi posiwieją i będę chodził o lasce jak Merlin? – Nawet kiedy będziesz miał lat dziewięćdziesiąt, mój panie – odparł Lancelot, śmiejąc się razem z nim. – Już to widzę, Gwenifer trzyma cię pod jedno ramię, ja pod drugie, gdy nasze stare nogi posuwają się małymi kroczkami w kierunku twego tronu. Wszyscy będziemy mieli wtedy pod dziewięćdziesiątkę! – Nagle spoważniał. – Martwię się Taliesinem, panie, okazuje się coraz słabszy i wzrok go zawodzi. Czy nie powinien powrócić do Avalonu i przez swe ostatnie lata odpocząć w spokoju? – Bez wątpienia powinien – powiedział Artur. – Ale mówi, że nie zostawi mnie samego, jedynie z księżmi za doradców. – A jakichże lepszych doradców od księży mógłbyś mieć, mój panie? – wybuchnęła Gwenifer. Nienawidziła tego bezbożnego wyrażenia Avalon. Przerażało ją to, że Artur przysiągł bronić owej pogańskiej wiary. Weszli do sali, gdzie płonął ogień. Artur zrobił zniecierpliwioną minę, kiedy Lancelot pomagał mu usadzić się na krześle. – O tak, posadźcie staruszka przy kominku i dajcie mu grzane wino. prawidłowo, że w ogóle pozwalacie mi nosić buty i spodnie, w miejsce nocnej koszuli! – Mój drogi panie – zaczęła Gwenifer, ale Lancelot położył jej rękę na ramieniu. – Nie przejmuj się, wszyscy faceci okazują się samo marudni, kiedy chorują, on nawet nie wie, jak ma świetnie, że opiekują się nim piękne damy, podają mu pożywną strawę, czystą bieliznę i te grzańce na ziołach, na które tak się krzywi... Leżałem z raną w wojskowym obozie, a doglądał mnie zgorzkniały starzec, zbyt niedołężny, by walczyć. Leżałem we własnych odchodach, bo nie mogłem się podnieść, a nie jest w pobliżu nikogo, kto by mi